Oczywiście mowa tu tylko o aktywnościach, które zasługują na określanie tym pięknym słowem, a te mają coraz mniej odbiorców. I ze wszystkich sił marzę o tym żeby móc zaprzeczyć temu zjawisku, ale to nie możliwe, kiedy w telewizji są programy o machaniu ciałem w krótkiej kiecce, a to co pokazują nazywane jest własnie tym pięknym słowem na "s". Z drugiej zaś strony mamy muzykę (ale nie taką obrazę intelektu jaką wpycha nam do uszu radio), która opowiada o wolności, przyjaźni, smutnym losie człowieka. Każdy kiedyś na pewno minął ulicznego grajka. Człowiek stoi z gitarą i śpiewa, najczęściej jednak jest mijany, czasem ktoś spojrzy, ktoś się uśmiechnie, ktoś wrzuci monetę, ale większość nawet nie zauważy. I to nawet jeśli ten człowiek byłby utalentowany jak chopin.
Właściwie nie można mieć pretensji (mówię tu o tych najprostszych pracownikach niższego szczebla) , no bo każdy żyje swoim życiem i kiedy ma szukać piękna, jeśli nie ma nawet czasu się wyspać? Zarzucać można za to wiele tym bogatym, albo przynajmniej "się dorabiającym", bo to właśnie oni są odpowiedzialni za to, żeby nie pozwolić sztuce umrzeć. Oni mają na to czas, ale uważają w większości, że sztuka to marnowanie czasu, że to głupie, że twórca nie zarabia wiele, prawie nic, o ile cokolwiek. A jedynym kryterium istotności robienia czegokolwiek dla takich ludzi jest opłacalność. I to właśnie oni przegrywają jeśli zderzy się ich z tymi biedniejszymi pod względem wrażliwości. Najłatwiej poruszyć bezdomnego. Oczywiście wg. zamożnych warto znać nazwiska bardziej popularnych twórców, parę ich dzieł itd. Chodzi tu jednak o czysto techniczną wiedzę, bez zrozumienia. Po prostu wypada coś wiedzieć na ten temat. Podążajmy dalej za stadem!!
Jak wspaniale by było gdyby dzieciom obok obowiązkowej lekcji biegania i myślenia, wpajać jeszcze szacunek do artystów, mówić im, że artysta to ktoś kto stoi wyżej, ktoś kto widzi więcej, ktoś kto dostarcza piękna. Piękne byłoby wychowanie, które obok bogactwa, za wartość stawia wrażliwość. Które tak na prawdę uczy szczęścia, bo chyba wyłącznie pieniądze szczęścia nie dają. A na pewno nie dają odskoczni dla myśli.
No właśnie! Szacunek. Kiedy między artystą, a nieudacznikiem przestanie stać znak równości, wtedy ludzie zaczną dostrzegać jak istotna jest jego funkcja. Ale w domu słyszy się często stwierdzenia: "gitara jeść ci nie da", "i tak nie sprzedasz tych obrazków", "weź się za normalną pracę, a nie piszesz pierdoły". To właśnie wpędza sztukę do grobu. Brak szacunku u podstaw wychowania.
Na koniec wyobraźcie sobie świat, bez sztuki. Idziecie ulicą, mijając kwadratowe domy, w których wszystko jest tylko użyteczne, a nic nie jest jednocześnie, albo tylko i wyłącznie ładne. Każdy przedmiot jest biały, bo barwniki są do niczego nie potrzebne, chyba, że do oznaczania przycisków. Wszystko tylko warczy i stuka bez rytmu. W żadnym miejscu nie słyszy się nieprzypadkowych dźwięków. Ludzie mówią półsłówkami, tak żeby tylko przekazać informację. Ulice są betonowe, szerokie i bezdrzewne. Obywatele miast zbudowanych na planie siatki ubierają się w białe proste sukienki. Na pewno, żyje się wygodnie tylko, czego brakuje? Każdy na pewno ma swoją własną odpowiedź na to pytanie. Ja dodam tylko, że piękno jest taką samą potrzebą jak jedzenie. Bez niego nie da się żyć i to samo życie stanie się mordercą.